niedziela, 31 marca 2013

Do mojej Almy chodzi Robert Makłowicz...



Do mojej Almy chodzi Robert Makłowicz, znany krakowski smakosz i krytyk kulinarny. Pan Makłowicz zawsze przychodzi do Almy w butach węgierskich marki Bata (pan Robert jest znanym miłośnikiem przyjaźni polski-madziarskiej), spodniach jedwabnych w kolorze jasnym, białej koszuli oraz uszytej w Budapeszcie na miarę marynarce koloru beż. Twarz jego wygolona wygląda jak księżyc w pełni lub młody cypisek, grzywa zaczesana jest do tyłu, a pan Robert - posiadający 150cm wzrostu przechadzając się po Almie z wypiętą piersią i pozie habsburskiego oficera sprawia wrażenie jakby przybył właśnie z Wiednia z samym poleceniem Najjaśniejszego Pana w ważnej misji.
Pan Robert znany jest z tego, że dba o to, co kupują jego współklienci. Zagląda ludziom do koszyka. Czasem pochwali, czasem zatroskany pokręci głową, czasem poradzi, gdy klient kupi 'salami' z padliny produkowanej w Radomiu zamiast prawdziwego salami z Węgier marki PICK.
Gdy Pan Robert wkracza do sklepu, wielu klientów podąża za nim, aby zobaczyć, co Pan Robert kupi. Pan Robert wspina się na czubkach palców po masło. Tum milczy, aby po chwili szepnąć
>Masło Galicyjskie, trzeba też kupić skoro Pan Makłowicz kupuje
Inną razą pan Makłowicz idzie na stoisko z jajkami. Tutaj sprawa jest prosta - kupuje jajka pic related marki Czachorski z wolnego wybiegu lub z kury zielononóżki, które firmuje swoim nazwiskiem.
Bardziej odważni podchodzą do pana Roberta i pytają
>Panie Robercie, jak przygotować pyszny rosół?
Wtedy on odpowiada
>Szanowna Pani, rączki całuję. Potrzebuje pani świeżej jarzyny oraz świeżego tokaja. Jarzynę obwija pani jedwabną nicią, aby na końcu wyłowić, gdy odda swój smak, a w czasie gotowania na najmniejszym ogniu zbiera pani szumowiny przez jedwabną chustkę
Powtarza też często pod nosem:
>Niezbytnym prawem mieszkańca Europy Środkowej jest sypać tyle papryki suszonej ile tylko dusza zapragnie.
Pan Robert kupuje też często słowacką bryndzę po 5 złotych za kostkę oraz półtorej litry wody mineralnej Szaintkiralyi, która nie tylko smaczna - ale też tańsza niż wody polskie.
Ludzie często pytają:
>Panie Robercie najdroższy! Dlaczego bez gazu?
>Państwo szanowni. Bez gazu, gdyż mam w swoim domu prawdziwy syfon z nad jeziora Balaton. Wodę syfonowaną następnie mieszam z tokajem otrzymując prawdziwy Szprycer. Dbajcie Państwo o czystość języka, gdyż nuworysze ze stolicy byłej Kongresowki mówią tak na podłe piwo od dużego browaru wymieszanie z tanim napojem gazowanym Sprajt.


Niestety napotkała mnie raz nieprzyjemna przygoda.
Napotkałem raz pana Roberta przy stoisku z kaszami. Wziąłem z półki paczkę kaszy manny, na co Pan Robert zapytał
>Do rosołu?
Ja zdziwony
>Panie Robercie, kaszę mannę do rosołu?
Na to pan Robet zaczerwienił się, wrzasnął, wspiął na palce, chwycił za kark i pierdolną mną z całej siły w stoisko z kaszami. Drobne ziarenka rozsypały się naokoło. Ja chciałem się podnieść, lecz przewróciłem się pod ziarnami gryki.
Pan Robert krzyczał
>KASZĘ MANNĘ? KASZĘ MANNĘ? TY CARSKA SWOŁOCZO KONGRESOWA TY, JA CI POKAŻĘ BUCU TY PIEROŃSKI. W C.K. GALICJI JADA SIĘ GRYSIK NIE KASZE MANNĘ. ZARAZ POKAŻĘ CI CO SIĘ ROBI Z GRYSIKIEM.
Po czym rozerwał opakowanie grysiku (od tej pory uważam już i tak mówię na mannę), wziął butelkę wody węgierskiej Szaintkiralyi i nalał sobie do ust. Woda w ustach wrzącego ze złości Pana Roberta natychmiast się zagotowała. Pan Robert ściągnął mi spodnie, rozszerzył Anusa, wlał ze swoich ust wrzącą wodę, a następnie wsypał kaszę ciągle mrucząc pod nosem
>KASZĘ MANNĘ, KASZĘ MANNĘ. JA MU POKAŻĘ BĘKARTOWI DOŃSKICH OFICERÓW.
Odbyt mój piekł i bolał, a Pan Robert wściekle mieszał drewnianą łygą.

Następnie przewrócił mnie na bok i wyciągnął blok zlepionego grysiku.
>PATRZŻE TERAZ PATRZ
Pan Robert wyciągnął zza pazuchy nóż szefa kuchni i zaczął ciąć grysik w drobną kosteczkę
>TAK SIĘ SERWUJE GRYSIK DO ROSOŁU TAK. NAUCZŻE SIĘ I NIE POKAZUJŻE MI SIĘ NA OCZY DOPÓKI SIĘ NIE NAUCZYSZ
Następnie odszedł.
Ja leżałem z obolałym odbytem na stoisku z kaszą, gdy zauważyła mnie obsługa. Byli wyraźnie niezadowoleni z tego, jak wyglądały półki i przez cały dzień musiałem zbierać ziarenka z podłogi i wrzucać je do worków.

Od tej pory lubię zaskoczyć rodzinę rosołem tak jak go się robi w Krakowie oraz przyswoiłem mowę oraz zwroty krakowskie.


Do mojej Almy chodzi też Mikołaj Rej - zarządca nieruchomości, znany z programu kulinarnego Master Chef, ale to historia na inną razę.

sobota, 30 marca 2013

Oda do Kozy



To co Koza odpierdala teraz ze swoją ekipą nie nazwał bym już jakimś artystycznym performencem, a zalążkami choroby psychicznej, na którą cierpi taki pewnien Łukasz Stanisławowski, z tym, że on był intelektualnie kilometry ponad wami bo nie przekroczył jednej granicy, ale o tym później.

Ostatnie filmy na żydrurze ukazuje idealnie waszą 'asrtystyczna' niemoc. Nie wyrabiacie z tematem, zapełnianie czasu takim gównem jak rozmowa z jakimś obcokrajowcem, bo on hehe nie potrafi języka i czuje się głupio jest tak prostackie, że zadawala coraz szersze grono odbiorców. Do tego coraz to bardziej uschematyzowana retoryka super trolla Kozy, o ile było to do jakiegoś czasu ciekawe, po kilku odcinkach zauważyłem, że opiera się to na prostackim schemacie, mając się za óber trola realnego świata.

Oczywiście taki styl jaki sobie forsujecie jest bardzo dobrze odbierany przez przyszłych Januszów, którzy obecnie marnują swój czas na oglądanie takiego syfu w internecie. Inb4 hurr teraz każdy siedzi w internecie - chyba w waszym wyimaginowanym świecie gimbusiar ze zdjęć tutaj postowanych, one też tak myślo że hehe jak ktoś nie ma fejsbuszka to nie istnieje. Ludzie uwielbiają czuć się lepsi, pyta.pl to im dostarcza. Mogą sobie powiedzieć: "Patrz Mirek, ale ten chińczyk głupi, he he". Rozrywka na poziomie Śmiechu Warte Tadeusza Drozdy, gdzie ludzie ulegali jakimś śmiesznym wypadkom czy działo im się źle. Do tego obieranie coraz to słabszych celów by sobie Koza mógł pośmieszkować z szarego człowieczka. Tak, najlepiej zejdźmy w demonstrujące niziny społeczne, by tam pomachać waszą retoryką jak szabelką, no kurwa super rozrywka kurwo - podziwianie jakiegoś Sebka na siłę oszmieszającego innego Mirka. Nie wierzę, by ktokolwiek kto reprezentuje coś sobą, marnował czas na te wypociny, o dziwo ten świat jakoś się jeszcze nie zawalił, a tak mogło by się wydawać po tym co ludzie zamieszczają w internetach. Widzisz, jak w latach 90 ktoś inteligentny raczej nie oglądał telewizji i nie stawał się Januszem z piwkiem w ręku przed telewizorem, tak samo jest teraz, tylko że mamy internet serwujący nam różnoraką 'rozrywkę'. Rozumiem, że w internecie można znaleźć pełno pieniądza i naprawdę rozwijających treści, ale co kto lubi - a Janusze lubią prostą rozrywkę, a już są w niebiosach gdy oglądają kogoś poniżonego - zupełnie jak lud za czasów cesartwa rzymskiego oglądający jak ludzie się mordują na arenie, o ile występy gladiatorskie były dość złożoną formą, to wyrzucanie bezbronnych ludzi na pożarcie lwom było dość proste, wręcz prostackie. Nie zdziwiłbym się, gdyby większość oglądających regularnie pytę była również fanem filmów "fail compilation 20xx". Zachowujecie się w sposób tego słynnego dresiarza, tylko toczycie swoje walki na innym gruncie - ale cel jet identyczny. Chuj mnie obchodzi czego używacie, ważny jest cel, a wasz jest prostacki, tak samo jak sebów rozpierdalających chodniki.

Wielu was oglądających, jest pewnie waszymi fanami, w sumie to każdy oglądający w pewien sposób składa pokłon waszej twórczości, lecz ma dość ambiwalentny stosunek, bo "czy taki super troll by nas polubił?". Przecież oni trollują - zresztą, kto co woli trollowanie = wywoływanie bólu dupy = sprawianie przykrości. Po prostu fanami są pewnego rodzaju spierdoliny umysłowe chcące się wyżyć na społeczeństwie, ale nie mające do tego tyle jaj czy raczej nie będący wystarczająco 'chłodni', no przyszłe Janusze, poklaskujący wam i opowiadający o tym jaki to Koza jest fajny i jaki z niego troll. Mają wręcz swojego idola. Brzmi to komicznie, prawda? Do tego ta otoczka którą tworzysz wokół własnej osoby, jakbyś się na wszystkim znał i był alfą i omegą, bo taki z ciebie retoryk, do tego ta mentalność ASGimbusa, paradującego w militarnych ciuszkach. Nie zdziwiłbym się gdyby ten softshell w MARPATcie i te oakley'e które nosisz nie były ci wciśnięte jako oryginały, będąc w miarę dobrą kopią. No chyba że kupiłeś na targach na których byłeś, to wtedy zwracam honor. Nie reprezentujecie sobą nic poza kurwieniem się na atencję i śmieszkowaniem, wy nawet nie jesteście bogaci. Rozumiem dawanie komuś atencji dlatego bo potrafił się dorobić, czy zna się na czymś co pomaga w życiu, lub reprezentuje jakąś ideologie. Wy jesteście nawet bezideowi bo przecież tak przystało na prawdziwego trolla, czy to nie jest to słynne polactwo? Kogo jeszcze zaprosicie do swojego programu? Był Urban, bo ostatnio taki kontrowersyjny i trochę o nim głośniej, teraz chyba wam pozostało tylko gówno pokroju Wojewódzkiego czy innego celebryty, byście mogli pośmieszkować razem - a przyda się zaprosić takiego Kubę, bo waszej audycji będzie słuchać coraz to mniej słuchaczy, czy będziecie zajmować czas antenowy dla bardziej popularnej audycji, więc trzeba nagonić nowych słuchaczy czymś popularnym. Nie chcę zapeszać, ale osobiście chujowo bym się czuł ze spadającą popularnością i moją niemocą - gdyby był to mój zawód, a takim chyba jest ta cała działalność pyty? Chyba, że macie jakieś inne zaplecze zawodowe niż kurwienie się na atencję. Nie wróżę wam długiej przyszłości. Niektórzy w twoim wieku Koza mają już dość stabilną sytuację materialną, nie musząc pokazywać się prze kamerą, gdzie występują niczym klauny w cyrku. Pewnie sam znasz takich, bo obracasz się w dynamicznych kręgach.

Ból dupy/troling/jak zwał może być atrakcyjny do oglądania o ile ma na celu nie kurwienie się swoją osobą, a eksponowanie bólu dupy ofiary. Wy zwracacie na swoje osoby uwagę. Moim zdaniem jeżeli trolować to kolektywnie, czy anonimowo. Nie jest ważny trolujący, ważny jest ból dupy. Dlatego na początku wspomniałem że Testo jest kilometry nad wami - nie obnosił się sobą. Nie robił sobie fajnego loga w filmikach, często zmieniał swoje kanały. Przedstawienie jego osby ma na celu ukazanie jego wspaniałej cielesności jako części perfromancu i istotną jego część, u was chodzi o zwyczajną popularność, on posługiwał się swojego rodzaju viralem, wasz wiral to wstawianie na fejsbuczka, że nowy filmik wyszedł hehe klikajcie klik klik, no kliknijcie. Bo tak jest łatwiej, Testo też oglądają gimbusy podziwiający jego osobę, a nie to jaki jest tego efekt, czy zamierzony efekt.

Nie powinno się kurwić tym, że wywołuje się ból dupy, można to robić anonimowo, a kurwiąc się tym przekraczasz granicę - hehe ale mu powiedziałem Mirek, no no dobre Janusz dobre, dobrze chujowi powiedziałeś. W sumie fajnie, że konferencja tych zjebów z jutuba lekko_rozjebana.flv. Tak osobiście uważam - piszę to ja, niesrająca spierdolina z forum o kupie.

No koza, idź sobie dalej w świat, posługując się coraz to bardziej ubogą retoryką, posługując się nowymi zwrotami, zaczerpniętymi z forume. Będę obserwował twoje poczynania, ciekawe kiedy wreszcie ucichniecie, nie mając nic do przekazania, jednak na waszą korzyść coraz więcej idiotów staje się waszymi fanami. Tylko kiedy to co robicie przestanie wam się podobać, a zniżenie się do pewnego poziomu jako błazny sprawi dyskomfort?

Przepraszam za mieszanie z formą bezpośrednią, skierowaną do Kozy, ale nie mogę bo mam ból dupy przez debila.

środa, 27 lutego 2013

Tuzin Małych Korwinistow


http://w949.wrzuta.pl/audio/2Tont42tC8d/tuzin_malych_korwinistow

Kiedys spotkałem Owsiaka na pogrzebie jakiejś sławnej osoby...

Kiedys spotkałem Owsiaka na pogrzebie jakiejś sławnej osoby. Podochodze do niego i mowie czesc Owsiak ty skurwysynu. A on tylko Elo i odwraca głowe. Sprzedałem mu blache w potylicie i mowie sluchaj mnie bo ci nie dam kasy na ziarno dla kur. Jurek cos tupnał, cos mruknał ale mowi dobra słucham ciebie cierpliwie, co masz mi do powiedzenia. Czemu sprzedawales uran czeczenom? Jerzy Owsiak powiedział do mnie - ty kurwa gnoju i przykleił mi serduszko do czoła. Potem uciekł do lasu.

wtorek, 26 lutego 2013

Tęczowa Jutrzenka - creepypasta

na samym poczatku musze zaznaczyc, ze nie jest to kolejna pasta z kosmitami czy pokemonami, ale opis rzeczywistych wydarzen o ktorych bylo glosno w mediach. ponizszy opis jest jedynym tak pelnym opisem, stworzonym dzieki moim wieloletnim badaniom.

historia ta wydazyla sie w roku 1992. cala akcja rozegrala sie w polsce, gdzies na akwenach lownych baltyku. jak kazdej wiosny lukasz c. kapitan 'teczowej jutrzenki' przygotowywal swoj kuter do sezonu lownego. kuter ten posiadal niejasna przeszlosc i sam kapitan nie potrafil wyjasnic (lub nie chcial) w jaki sposob wszedl w jego posiadanie. podczas prac naprawczych nastapil wypadek, ktory zapoczatkowal cala tragedie. w trakcie konserwacji silnika, wspolwlasciciel lajby i wieloletni przyjaciel kapitana stracil 4 palce lewej dloni. od tamtej pory wspomniany przyjaciel nazywal ocalony palec 'palcem-grzebalcem' i wprawial znajomych w zaklopotanie, robiac zarty nieprzystajace
staremu wilkowi morskiemu. jednakze nie to stanowilo najwiekszy problem lukasza.

mimo, ze do odwarcia sezonu zostal niecaly tydzien, nadal nie mial on skompletowanej zalogi. oczywistym jest, ze w tak krotkim czasie ciezko znalezc jest osobe, ktora nie tylko posiada odpowiednie kwalfikacje, ale jest tez godna zaufania. ostatecznie do zalogi dolaczyl 'cichy' janek - mlody, na oko 20 letni chlopak, o ktorym nikt nic nie wiedzial, ale kazdy go znal. do tej pory nie udalo sie ustalic prawdziwej tozsamosci janka. poza kapitanem i jankiem, zaloge stanowilo jeszcze 3 mezczyzn. bracia robert 'robbi' i krzysztof k. oraz hubert 'super' u.

pierwsze wyplyniecie kutra zaplanowano na dzien 13.07 - matki boskiej rybnej - zwyczajowo w tym dniu otwiera sie sezon lowny. mimo, iz wszystkie inne jednostki wyplynely na otwarte morze, 'teczowa jutrzenka' zostala w porcie. z tego co udalo sie ustalic wsrod kurew portowych oraz jednorekiego barmana wynika, ze przez caly dzien nikt nie mogl skonatkowac
sie z jankiem. wrocil on do tawerny okolo godziny 4 rano dnia 14.07. tym co zapamietali wszyscy byl zamglony wzrok cichego oraz tajemnicze zawiniatko. byl to nieduzy szescian, zawiniety w brudna szmate - wspomina jeden z moich rozmowcow.

dnia 14.07 o godzinie 7.25 'teczowa jutrzenka' wyplywa w swoj ostatni rejs. gdy jednostka nie wrocila na noc do portu, zarzadca wielokrotnie probowal skontaktowac sie droga radiowa z jutrzenka - bezskutecznie. nastepnego ranka zaalarmowane sluzby ratunkowe rozpoczely poszukiwania. cale znikniecie bylo o tyle tajemnicze, ze zaden inny kuter nie widzial jutrzenki, a doskonale warunki pogodowe pozwalaly wykluczyc hipoteze o zatopieniu jednostki.

szesc dni po wyplynieciu z portu jutrzenka dodryfowala w okolice hamburga. to co ujrzala ekipa ratunkowa wkraczajac na poklad bylo niczym scena z taniego horroru. specjalna miedzynarodowa komisja okreslila to 'masowym samobojstwem z nieznanych przyczyn'. na pokladzie byly 4 potwornie zmasakrowane ciala. kapitan strzelil sobie harpunem w otwarte usta, robert k. powiesil sie na lnianym sznurze. krzysztof k. utopil sie w beczce ze sledziami,
hubert u. przecial sobie krtan. najbardziej szokujacym elementem jest to, ze wszyscy przed smiercia wydlubali sobie oczy. nigdy nie odnaleziono zwlok janka.

zespol sledczy nie zdolal ustalic przyczyn tego zajscia. w organizmach samobojcow nie wykryto srodkow odurzajacych, nie ma takze podstawy, aby sadzic, ze zostali do tego w jakikolwiek sposob zmuszeni.

dziennik pokladowy, do ktorego mialem dostep nie przynosi rozwiazania tajemnicy - nie ma w nim przejawow jakichkolwiek anomalii czy dziwnego zachowania zalogi. takze prywatny dziennik roberta k. nie tlumaczy owych tajemniczych zajsc. jednakze mi, dzieki charakterowi mojej pracy udalo sie dostac do tajnych akt, dotyczacych tego zajscia. na pokladzie zespol odkryl serie niepokojacych zdjec. nieoficjalnie udalo mi sie dowiedziec, ze sledczy, ktorzy pracowali przy badaniu owych fotografii, mieli pozniej sklonnosc do zaburzen psychicznych. jeden z technikow popelnil niedlugo pozniej samobojstwo.

teraz bedziecie mieli szanse, zobaczyc ta fotografie. jednakze prosze was o przeczytanie moich wytycznych, zanim klikniecie w link.

1. to nie sa zarty - po kliknieciu zobaczysz cos, co zmieni twoje zycie. nie jest to usmiechniety pies czy randomowe piksele - to jest zycie.
2. nie ogladaj tych zdjec w samotnosci. same zdjecia z pewnoscia nie maja takiej mocy, jak zobaczenie tego na zywo, ale nie badz zbyt pewny siebie.
lepiej, zebys mial kogos kto ci pomoze otrzasnac sie z ewentualnej psychozy (osoba ta nie moze ogladac tych zdjec!)
3. jezeli jestes podatny na autosugestie/hipnoze/cokolwiek-innego nie klikaj. nie jest to cos, co moze ogladac osoba o slabych nerwach.
4. nie jest to material dla osob niepelnoletnich, ani kobiet w ciazy - nie chce miec nikogo na sumieniu, wiec prosze nie krzywdz siebie i innych.
5. WCHODZISZ NA WLASNA ODPOWIEDZIALNOSC. NIE MAM ZAMIARU WYSLUCHIWAC LAMENTOW TWOJEJ MATKI, ZE ZNISZCZYLEM CI ZYCIE. KLIKAJAC NA LINK BIERZESZ
WSZYSTKIE POTENCJALNE KONSEKWENCJE NA SIEBIE I MOZESZ JE ZWALAC JEDYNIE NA WLASNA CIEKAWOSC.


http://i.imgur.com/PYcEv.jpg

Reverse Korwin

- Bardzo proszę, prawica.
- Panie prezesie, bo tu pada takie pytanie, ponieważ mocno krytykuje pan rozwiązania wolnego rynku, yyyy, tej zimy było takie badanie, w którym kraju świata obywatele najmniej boją się o swoje finanse - pierwsze miejsce: Singapur, drugie miejsce: Brunei, trzecie: Hong-Kong.
- Ań a nie było Finlandii przypadkiem?
- Nie, nie było Finlandii.
- Nie było Finlandii?! Popatrz pan!
- No więc była, ale nie była w pierwszej trójce! Panie prezesie! Jednak tam funkcjonuje, jak to pan nazywa, ten wredny kapitalizm. Trzech na stu obywateli tylko boi się o swoje pieniążki, to chyba nie jest tak dużo? Może idźmy tą drogą, a nie socjalizmami, które mają 0,2 poparcia w społeczeństwie, co jest tragedią jakąś okrutną...
- Proszęęę pana, spośród dwóch armii, z których jedna siedzi w pieleszach, a druga wygrywa wojnę, ci pierwsi mniej boją się o swoje życie i oni przprzprzprzeżywają. Bo widzi pan, celem życia, nie jest walka o ideały.
- A co?
- To to to ja przepraszam, nie będę zastępował pańskich nauczycieli. Ludzie mają swoje ubezpieczenia socjalne, swoje zasiłki i chcą żyć i żreć, a pan chce tylko walczyć, to niech pan sobie walczy...
- Tak chcę walczyć!
- To niech pan sobie walczy i ryzykuje dalej!
- Mam nadzieję, że będę miał za co walczyć i ryzykować dalej panie prezesie!
- Proszę pana, jak powiedział, jak powiedział wybitny warszawianin - Szymon Tenenbaum - w strefie klimatu umiarkowanego, wśród runa leśnego są jejejejelenie!
- Super!
- One sobie walczą i ryzykują od tysięcy lat.
- Przykro mi, ale dobre wychowanie musi zastąpić faktografia, no ale nie jest pan normalnym człowiekiem.


- Panie prezesie odniosłem wrażenie, że po raz pierwszy, nie jest pan... jest pan któryś raz u nas w programie, ale pierwszy raz widzę pana wyprowadzonego z równowagi.
- Ja nie jestem wyprowadzony z równowagi, tylko usiłowałem podkreślić dobitnie, że mnie brzydzą tego typu poglądy, że najważniejsze jest walczyć o swoje ideały. Niestety celem życia nie są ideały, nie jest walka... Mnie, mnie uczono, za komuny to było, ale mnie uczono, że przezorny zawsze ubezpieczony, a was się uczy "Kto nie ryzykuje ten nie je", tfu!