niedziela, 31 marca 2013
Do mojej Almy chodzi Robert Makłowicz...
Do mojej Almy chodzi Robert Makłowicz, znany krakowski smakosz i krytyk kulinarny. Pan Makłowicz zawsze przychodzi do Almy w butach węgierskich marki Bata (pan Robert jest znanym miłośnikiem przyjaźni polski-madziarskiej), spodniach jedwabnych w kolorze jasnym, białej koszuli oraz uszytej w Budapeszcie na miarę marynarce koloru beż. Twarz jego wygolona wygląda jak księżyc w pełni lub młody cypisek, grzywa zaczesana jest do tyłu, a pan Robert - posiadający 150cm wzrostu przechadzając się po Almie z wypiętą piersią i pozie habsburskiego oficera sprawia wrażenie jakby przybył właśnie z Wiednia z samym poleceniem Najjaśniejszego Pana w ważnej misji.
Pan Robert znany jest z tego, że dba o to, co kupują jego współklienci. Zagląda ludziom do koszyka. Czasem pochwali, czasem zatroskany pokręci głową, czasem poradzi, gdy klient kupi 'salami' z padliny produkowanej w Radomiu zamiast prawdziwego salami z Węgier marki PICK.
Gdy Pan Robert wkracza do sklepu, wielu klientów podąża za nim, aby zobaczyć, co Pan Robert kupi. Pan Robert wspina się na czubkach palców po masło. Tum milczy, aby po chwili szepnąć
>Masło Galicyjskie, trzeba też kupić skoro Pan Makłowicz kupuje
Inną razą pan Makłowicz idzie na stoisko z jajkami. Tutaj sprawa jest prosta - kupuje jajka pic related marki Czachorski z wolnego wybiegu lub z kury zielononóżki, które firmuje swoim nazwiskiem.
Bardziej odważni podchodzą do pana Roberta i pytają
>Panie Robercie, jak przygotować pyszny rosół?
Wtedy on odpowiada
>Szanowna Pani, rączki całuję. Potrzebuje pani świeżej jarzyny oraz świeżego tokaja. Jarzynę obwija pani jedwabną nicią, aby na końcu wyłowić, gdy odda swój smak, a w czasie gotowania na najmniejszym ogniu zbiera pani szumowiny przez jedwabną chustkę
Powtarza też często pod nosem:
>Niezbytnym prawem mieszkańca Europy Środkowej jest sypać tyle papryki suszonej ile tylko dusza zapragnie.
Pan Robert kupuje też często słowacką bryndzę po 5 złotych za kostkę oraz półtorej litry wody mineralnej Szaintkiralyi, która nie tylko smaczna - ale też tańsza niż wody polskie.
Ludzie często pytają:
>Panie Robercie najdroższy! Dlaczego bez gazu?
>Państwo szanowni. Bez gazu, gdyż mam w swoim domu prawdziwy syfon z nad jeziora Balaton. Wodę syfonowaną następnie mieszam z tokajem otrzymując prawdziwy Szprycer. Dbajcie Państwo o czystość języka, gdyż nuworysze ze stolicy byłej Kongresowki mówią tak na podłe piwo od dużego browaru wymieszanie z tanim napojem gazowanym Sprajt.
Niestety napotkała mnie raz nieprzyjemna przygoda.
Napotkałem raz pana Roberta przy stoisku z kaszami. Wziąłem z półki paczkę kaszy manny, na co Pan Robert zapytał
>Do rosołu?
Ja zdziwony
>Panie Robercie, kaszę mannę do rosołu?
Na to pan Robet zaczerwienił się, wrzasnął, wspiął na palce, chwycił za kark i pierdolną mną z całej siły w stoisko z kaszami. Drobne ziarenka rozsypały się naokoło. Ja chciałem się podnieść, lecz przewróciłem się pod ziarnami gryki.
Pan Robert krzyczał
>KASZĘ MANNĘ? KASZĘ MANNĘ? TY CARSKA SWOŁOCZO KONGRESOWA TY, JA CI POKAŻĘ BUCU TY PIEROŃSKI. W C.K. GALICJI JADA SIĘ GRYSIK NIE KASZE MANNĘ. ZARAZ POKAŻĘ CI CO SIĘ ROBI Z GRYSIKIEM.
Po czym rozerwał opakowanie grysiku (od tej pory uważam już i tak mówię na mannę), wziął butelkę wody węgierskiej Szaintkiralyi i nalał sobie do ust. Woda w ustach wrzącego ze złości Pana Roberta natychmiast się zagotowała. Pan Robert ściągnął mi spodnie, rozszerzył Anusa, wlał ze swoich ust wrzącą wodę, a następnie wsypał kaszę ciągle mrucząc pod nosem
>KASZĘ MANNĘ, KASZĘ MANNĘ. JA MU POKAŻĘ BĘKARTOWI DOŃSKICH OFICERÓW.
Odbyt mój piekł i bolał, a Pan Robert wściekle mieszał drewnianą łygą.
Następnie przewrócił mnie na bok i wyciągnął blok zlepionego grysiku.
>PATRZŻE TERAZ PATRZ
Pan Robert wyciągnął zza pazuchy nóż szefa kuchni i zaczął ciąć grysik w drobną kosteczkę
>TAK SIĘ SERWUJE GRYSIK DO ROSOŁU TAK. NAUCZŻE SIĘ I NIE POKAZUJŻE MI SIĘ NA OCZY DOPÓKI SIĘ NIE NAUCZYSZ
Następnie odszedł.
Ja leżałem z obolałym odbytem na stoisku z kaszą, gdy zauważyła mnie obsługa. Byli wyraźnie niezadowoleni z tego, jak wyglądały półki i przez cały dzień musiałem zbierać ziarenka z podłogi i wrzucać je do worków.
Od tej pory lubię zaskoczyć rodzinę rosołem tak jak go się robi w Krakowie oraz przyswoiłem mowę oraz zwroty krakowskie.
Do mojej Almy chodzi też Mikołaj Rej - zarządca nieruchomości, znany z programu kulinarnego Master Chef, ale to historia na inną razę.
sobota, 30 marca 2013
Oda do Kozy
To co Koza odpierdala teraz ze swoją ekipą nie nazwał bym już jakimś artystycznym performencem, a zalążkami choroby psychicznej, na którą cierpi taki pewnien Łukasz Stanisławowski, z tym, że on był intelektualnie kilometry ponad wami bo nie przekroczył jednej granicy, ale o tym później.
Ostatnie filmy na żydrurze ukazuje idealnie waszą 'asrtystyczna' niemoc. Nie wyrabiacie z tematem, zapełnianie czasu takim gównem jak rozmowa z jakimś obcokrajowcem, bo on hehe nie potrafi języka i czuje się głupio jest tak prostackie, że zadawala coraz szersze grono odbiorców. Do tego coraz to bardziej uschematyzowana retoryka super trolla Kozy, o ile było to do jakiegoś czasu ciekawe, po kilku odcinkach zauważyłem, że opiera się to na prostackim schemacie, mając się za óber trola realnego świata.
Oczywiście taki styl jaki sobie forsujecie jest bardzo dobrze odbierany przez przyszłych Januszów, którzy obecnie marnują swój czas na oglądanie takiego syfu w internecie. Inb4 hurr teraz każdy siedzi w internecie - chyba w waszym wyimaginowanym świecie gimbusiar ze zdjęć tutaj postowanych, one też tak myślo że hehe jak ktoś nie ma fejsbuszka to nie istnieje. Ludzie uwielbiają czuć się lepsi, pyta.pl to im dostarcza. Mogą sobie powiedzieć: "Patrz Mirek, ale ten chińczyk głupi, he he". Rozrywka na poziomie Śmiechu Warte Tadeusza Drozdy, gdzie ludzie ulegali jakimś śmiesznym wypadkom czy działo im się źle. Do tego obieranie coraz to słabszych celów by sobie Koza mógł pośmieszkować z szarego człowieczka. Tak, najlepiej zejdźmy w demonstrujące niziny społeczne, by tam pomachać waszą retoryką jak szabelką, no kurwa super rozrywka kurwo - podziwianie jakiegoś Sebka na siłę oszmieszającego innego Mirka. Nie wierzę, by ktokolwiek kto reprezentuje coś sobą, marnował czas na te wypociny, o dziwo ten świat jakoś się jeszcze nie zawalił, a tak mogło by się wydawać po tym co ludzie zamieszczają w internetach. Widzisz, jak w latach 90 ktoś inteligentny raczej nie oglądał telewizji i nie stawał się Januszem z piwkiem w ręku przed telewizorem, tak samo jest teraz, tylko że mamy internet serwujący nam różnoraką 'rozrywkę'. Rozumiem, że w internecie można znaleźć pełno pieniądza i naprawdę rozwijających treści, ale co kto lubi - a Janusze lubią prostą rozrywkę, a już są w niebiosach gdy oglądają kogoś poniżonego - zupełnie jak lud za czasów cesartwa rzymskiego oglądający jak ludzie się mordują na arenie, o ile występy gladiatorskie były dość złożoną formą, to wyrzucanie bezbronnych ludzi na pożarcie lwom było dość proste, wręcz prostackie. Nie zdziwiłbym się, gdyby większość oglądających regularnie pytę była również fanem filmów "fail compilation 20xx". Zachowujecie się w sposób tego słynnego dresiarza, tylko toczycie swoje walki na innym gruncie - ale cel jet identyczny. Chuj mnie obchodzi czego używacie, ważny jest cel, a wasz jest prostacki, tak samo jak sebów rozpierdalających chodniki.
Wielu was oglądających, jest pewnie waszymi fanami, w sumie to każdy oglądający w pewien sposób składa pokłon waszej twórczości, lecz ma dość ambiwalentny stosunek, bo "czy taki super troll by nas polubił?". Przecież oni trollują - zresztą, kto co woli trollowanie = wywoływanie bólu dupy = sprawianie przykrości. Po prostu fanami są pewnego rodzaju spierdoliny umysłowe chcące się wyżyć na społeczeństwie, ale nie mające do tego tyle jaj czy raczej nie będący wystarczająco 'chłodni', no przyszłe Janusze, poklaskujący wam i opowiadający o tym jaki to Koza jest fajny i jaki z niego troll. Mają wręcz swojego idola. Brzmi to komicznie, prawda? Do tego ta otoczka którą tworzysz wokół własnej osoby, jakbyś się na wszystkim znał i był alfą i omegą, bo taki z ciebie retoryk, do tego ta mentalność ASGimbusa, paradującego w militarnych ciuszkach. Nie zdziwiłbym się gdyby ten softshell w MARPATcie i te oakley'e które nosisz nie były ci wciśnięte jako oryginały, będąc w miarę dobrą kopią. No chyba że kupiłeś na targach na których byłeś, to wtedy zwracam honor. Nie reprezentujecie sobą nic poza kurwieniem się na atencję i śmieszkowaniem, wy nawet nie jesteście bogaci. Rozumiem dawanie komuś atencji dlatego bo potrafił się dorobić, czy zna się na czymś co pomaga w życiu, lub reprezentuje jakąś ideologie. Wy jesteście nawet bezideowi bo przecież tak przystało na prawdziwego trolla, czy to nie jest to słynne polactwo? Kogo jeszcze zaprosicie do swojego programu? Był Urban, bo ostatnio taki kontrowersyjny i trochę o nim głośniej, teraz chyba wam pozostało tylko gówno pokroju Wojewódzkiego czy innego celebryty, byście mogli pośmieszkować razem - a przyda się zaprosić takiego Kubę, bo waszej audycji będzie słuchać coraz to mniej słuchaczy, czy będziecie zajmować czas antenowy dla bardziej popularnej audycji, więc trzeba nagonić nowych słuchaczy czymś popularnym. Nie chcę zapeszać, ale osobiście chujowo bym się czuł ze spadającą popularnością i moją niemocą - gdyby był to mój zawód, a takim chyba jest ta cała działalność pyty? Chyba, że macie jakieś inne zaplecze zawodowe niż kurwienie się na atencję. Nie wróżę wam długiej przyszłości. Niektórzy w twoim wieku Koza mają już dość stabilną sytuację materialną, nie musząc pokazywać się prze kamerą, gdzie występują niczym klauny w cyrku. Pewnie sam znasz takich, bo obracasz się w dynamicznych kręgach.
Ból dupy/troling/jak zwał może być atrakcyjny do oglądania o ile ma na celu nie kurwienie się swoją osobą, a eksponowanie bólu dupy ofiary. Wy zwracacie na swoje osoby uwagę. Moim zdaniem jeżeli trolować to kolektywnie, czy anonimowo. Nie jest ważny trolujący, ważny jest ból dupy. Dlatego na początku wspomniałem że Testo jest kilometry nad wami - nie obnosił się sobą. Nie robił sobie fajnego loga w filmikach, często zmieniał swoje kanały. Przedstawienie jego osby ma na celu ukazanie jego wspaniałej cielesności jako części perfromancu i istotną jego część, u was chodzi o zwyczajną popularność, on posługiwał się swojego rodzaju viralem, wasz wiral to wstawianie na fejsbuczka, że nowy filmik wyszedł hehe klikajcie klik klik, no kliknijcie. Bo tak jest łatwiej, Testo też oglądają gimbusy podziwiający jego osobę, a nie to jaki jest tego efekt, czy zamierzony efekt.
Nie powinno się kurwić tym, że wywołuje się ból dupy, można to robić anonimowo, a kurwiąc się tym przekraczasz granicę - hehe ale mu powiedziałem Mirek, no no dobre Janusz dobre, dobrze chujowi powiedziałeś. W sumie fajnie, że konferencja tych zjebów z jutuba lekko_rozjebana.flv. Tak osobiście uważam - piszę to ja, niesrająca spierdolina z forum o kupie.
No koza, idź sobie dalej w świat, posługując się coraz to bardziej ubogą retoryką, posługując się nowymi zwrotami, zaczerpniętymi z forume. Będę obserwował twoje poczynania, ciekawe kiedy wreszcie ucichniecie, nie mając nic do przekazania, jednak na waszą korzyść coraz więcej idiotów staje się waszymi fanami. Tylko kiedy to co robicie przestanie wam się podobać, a zniżenie się do pewnego poziomu jako błazny sprawi dyskomfort?
Przepraszam za mieszanie z formą bezpośrednią, skierowaną do Kozy, ale nie mogę bo mam ból dupy przez debila.
niedziela, 3 marca 2013
środa, 27 lutego 2013
Kiedys spotkałem Owsiaka na pogrzebie jakiejś sławnej osoby...
Kiedys spotkałem Owsiaka na pogrzebie jakiejś sławnej osoby. Podochodze do niego i mowie czesc Owsiak ty skurwysynu. A on tylko Elo i odwraca głowe. Sprzedałem mu blache w potylicie i mowie sluchaj mnie bo ci nie dam kasy na ziarno dla kur. Jurek cos tupnał, cos mruknał ale mowi dobra słucham ciebie cierpliwie, co masz mi do powiedzenia. Czemu sprzedawales uran czeczenom? Jerzy Owsiak powiedział do mnie - ty kurwa gnoju i przykleił mi serduszko do czoła. Potem uciekł do lasu.
wtorek, 26 lutego 2013
Tęczowa Jutrzenka - creepypasta
na samym poczatku musze zaznaczyc, ze nie jest to kolejna pasta z
kosmitami czy pokemonami, ale opis rzeczywistych wydarzen o ktorych bylo
glosno w mediach. ponizszy opis jest jedynym tak pelnym opisem,
stworzonym dzieki moim wieloletnim badaniom.
historia ta wydazyla sie w roku 1992. cala akcja rozegrala sie w polsce, gdzies na akwenach lownych baltyku. jak kazdej wiosny lukasz c. kapitan 'teczowej jutrzenki' przygotowywal swoj kuter do sezonu lownego. kuter ten posiadal niejasna przeszlosc i sam kapitan nie potrafil wyjasnic (lub nie chcial) w jaki sposob wszedl w jego posiadanie. podczas prac naprawczych nastapil wypadek, ktory zapoczatkowal cala tragedie. w trakcie konserwacji silnika, wspolwlasciciel lajby i wieloletni przyjaciel kapitana stracil 4 palce lewej dloni. od tamtej pory wspomniany przyjaciel nazywal ocalony palec 'palcem-grzebalcem' i wprawial znajomych w zaklopotanie, robiac zarty nieprzystajace
staremu wilkowi morskiemu. jednakze nie to stanowilo najwiekszy problem lukasza.
mimo, ze do odwarcia sezonu zostal niecaly tydzien, nadal nie mial on skompletowanej zalogi. oczywistym jest, ze w tak krotkim czasie ciezko znalezc jest osobe, ktora nie tylko posiada odpowiednie kwalfikacje, ale jest tez godna zaufania. ostatecznie do zalogi dolaczyl 'cichy' janek - mlody, na oko 20 letni chlopak, o ktorym nikt nic nie wiedzial, ale kazdy go znal. do tej pory nie udalo sie ustalic prawdziwej tozsamosci janka. poza kapitanem i jankiem, zaloge stanowilo jeszcze 3 mezczyzn. bracia robert 'robbi' i krzysztof k. oraz hubert 'super' u.
pierwsze wyplyniecie kutra zaplanowano na dzien 13.07 - matki boskiej rybnej - zwyczajowo w tym dniu otwiera sie sezon lowny. mimo, iz wszystkie inne jednostki wyplynely na otwarte morze, 'teczowa jutrzenka' zostala w porcie. z tego co udalo sie ustalic wsrod kurew portowych oraz jednorekiego barmana wynika, ze przez caly dzien nikt nie mogl skonatkowac
sie z jankiem. wrocil on do tawerny okolo godziny 4 rano dnia 14.07. tym co zapamietali wszyscy byl zamglony wzrok cichego oraz tajemnicze zawiniatko. byl to nieduzy szescian, zawiniety w brudna szmate - wspomina jeden z moich rozmowcow.
dnia 14.07 o godzinie 7.25 'teczowa jutrzenka' wyplywa w swoj ostatni rejs. gdy jednostka nie wrocila na noc do portu, zarzadca wielokrotnie probowal skontaktowac sie droga radiowa z jutrzenka - bezskutecznie. nastepnego ranka zaalarmowane sluzby ratunkowe rozpoczely poszukiwania. cale znikniecie bylo o tyle tajemnicze, ze zaden inny kuter nie widzial jutrzenki, a doskonale warunki pogodowe pozwalaly wykluczyc hipoteze o zatopieniu jednostki.
szesc dni po wyplynieciu z portu jutrzenka dodryfowala w okolice hamburga. to co ujrzala ekipa ratunkowa wkraczajac na poklad bylo niczym scena z taniego horroru. specjalna miedzynarodowa komisja okreslila to 'masowym samobojstwem z nieznanych przyczyn'. na pokladzie byly 4 potwornie zmasakrowane ciala. kapitan strzelil sobie harpunem w otwarte usta, robert k. powiesil sie na lnianym sznurze. krzysztof k. utopil sie w beczce ze sledziami,
hubert u. przecial sobie krtan. najbardziej szokujacym elementem jest to, ze wszyscy przed smiercia wydlubali sobie oczy. nigdy nie odnaleziono zwlok janka.
zespol sledczy nie zdolal ustalic przyczyn tego zajscia. w organizmach samobojcow nie wykryto srodkow odurzajacych, nie ma takze podstawy, aby sadzic, ze zostali do tego w jakikolwiek sposob zmuszeni.
dziennik pokladowy, do ktorego mialem dostep nie przynosi rozwiazania tajemnicy - nie ma w nim przejawow jakichkolwiek anomalii czy dziwnego zachowania zalogi. takze prywatny dziennik roberta k. nie tlumaczy owych tajemniczych zajsc. jednakze mi, dzieki charakterowi mojej pracy udalo sie dostac do tajnych akt, dotyczacych tego zajscia. na pokladzie zespol odkryl serie niepokojacych zdjec. nieoficjalnie udalo mi sie dowiedziec, ze sledczy, ktorzy pracowali przy badaniu owych fotografii, mieli pozniej sklonnosc do zaburzen psychicznych. jeden z technikow popelnil niedlugo pozniej samobojstwo.
teraz bedziecie mieli szanse, zobaczyc ta fotografie. jednakze prosze was o przeczytanie moich wytycznych, zanim klikniecie w link.
1. to nie sa zarty - po kliknieciu zobaczysz cos, co zmieni twoje zycie. nie jest to usmiechniety pies czy randomowe piksele - to jest zycie.
2. nie ogladaj tych zdjec w samotnosci. same zdjecia z pewnoscia nie maja takiej mocy, jak zobaczenie tego na zywo, ale nie badz zbyt pewny siebie.
lepiej, zebys mial kogos kto ci pomoze otrzasnac sie z ewentualnej psychozy (osoba ta nie moze ogladac tych zdjec!)
3. jezeli jestes podatny na autosugestie/hipnoze/cokolwiek-innego nie klikaj. nie jest to cos, co moze ogladac osoba o slabych nerwach.
4. nie jest to material dla osob niepelnoletnich, ani kobiet w ciazy - nie chce miec nikogo na sumieniu, wiec prosze nie krzywdz siebie i innych.
5. WCHODZISZ NA WLASNA ODPOWIEDZIALNOSC. NIE MAM ZAMIARU WYSLUCHIWAC LAMENTOW TWOJEJ MATKI, ZE ZNISZCZYLEM CI ZYCIE. KLIKAJAC NA LINK BIERZESZ
WSZYSTKIE POTENCJALNE KONSEKWENCJE NA SIEBIE I MOZESZ JE ZWALAC JEDYNIE NA WLASNA CIEKAWOSC.
http://i.imgur.com/PYcEv.jpg
historia ta wydazyla sie w roku 1992. cala akcja rozegrala sie w polsce, gdzies na akwenach lownych baltyku. jak kazdej wiosny lukasz c. kapitan 'teczowej jutrzenki' przygotowywal swoj kuter do sezonu lownego. kuter ten posiadal niejasna przeszlosc i sam kapitan nie potrafil wyjasnic (lub nie chcial) w jaki sposob wszedl w jego posiadanie. podczas prac naprawczych nastapil wypadek, ktory zapoczatkowal cala tragedie. w trakcie konserwacji silnika, wspolwlasciciel lajby i wieloletni przyjaciel kapitana stracil 4 palce lewej dloni. od tamtej pory wspomniany przyjaciel nazywal ocalony palec 'palcem-grzebalcem' i wprawial znajomych w zaklopotanie, robiac zarty nieprzystajace
staremu wilkowi morskiemu. jednakze nie to stanowilo najwiekszy problem lukasza.
mimo, ze do odwarcia sezonu zostal niecaly tydzien, nadal nie mial on skompletowanej zalogi. oczywistym jest, ze w tak krotkim czasie ciezko znalezc jest osobe, ktora nie tylko posiada odpowiednie kwalfikacje, ale jest tez godna zaufania. ostatecznie do zalogi dolaczyl 'cichy' janek - mlody, na oko 20 letni chlopak, o ktorym nikt nic nie wiedzial, ale kazdy go znal. do tej pory nie udalo sie ustalic prawdziwej tozsamosci janka. poza kapitanem i jankiem, zaloge stanowilo jeszcze 3 mezczyzn. bracia robert 'robbi' i krzysztof k. oraz hubert 'super' u.
pierwsze wyplyniecie kutra zaplanowano na dzien 13.07 - matki boskiej rybnej - zwyczajowo w tym dniu otwiera sie sezon lowny. mimo, iz wszystkie inne jednostki wyplynely na otwarte morze, 'teczowa jutrzenka' zostala w porcie. z tego co udalo sie ustalic wsrod kurew portowych oraz jednorekiego barmana wynika, ze przez caly dzien nikt nie mogl skonatkowac
sie z jankiem. wrocil on do tawerny okolo godziny 4 rano dnia 14.07. tym co zapamietali wszyscy byl zamglony wzrok cichego oraz tajemnicze zawiniatko. byl to nieduzy szescian, zawiniety w brudna szmate - wspomina jeden z moich rozmowcow.
dnia 14.07 o godzinie 7.25 'teczowa jutrzenka' wyplywa w swoj ostatni rejs. gdy jednostka nie wrocila na noc do portu, zarzadca wielokrotnie probowal skontaktowac sie droga radiowa z jutrzenka - bezskutecznie. nastepnego ranka zaalarmowane sluzby ratunkowe rozpoczely poszukiwania. cale znikniecie bylo o tyle tajemnicze, ze zaden inny kuter nie widzial jutrzenki, a doskonale warunki pogodowe pozwalaly wykluczyc hipoteze o zatopieniu jednostki.
szesc dni po wyplynieciu z portu jutrzenka dodryfowala w okolice hamburga. to co ujrzala ekipa ratunkowa wkraczajac na poklad bylo niczym scena z taniego horroru. specjalna miedzynarodowa komisja okreslila to 'masowym samobojstwem z nieznanych przyczyn'. na pokladzie byly 4 potwornie zmasakrowane ciala. kapitan strzelil sobie harpunem w otwarte usta, robert k. powiesil sie na lnianym sznurze. krzysztof k. utopil sie w beczce ze sledziami,
hubert u. przecial sobie krtan. najbardziej szokujacym elementem jest to, ze wszyscy przed smiercia wydlubali sobie oczy. nigdy nie odnaleziono zwlok janka.
zespol sledczy nie zdolal ustalic przyczyn tego zajscia. w organizmach samobojcow nie wykryto srodkow odurzajacych, nie ma takze podstawy, aby sadzic, ze zostali do tego w jakikolwiek sposob zmuszeni.
dziennik pokladowy, do ktorego mialem dostep nie przynosi rozwiazania tajemnicy - nie ma w nim przejawow jakichkolwiek anomalii czy dziwnego zachowania zalogi. takze prywatny dziennik roberta k. nie tlumaczy owych tajemniczych zajsc. jednakze mi, dzieki charakterowi mojej pracy udalo sie dostac do tajnych akt, dotyczacych tego zajscia. na pokladzie zespol odkryl serie niepokojacych zdjec. nieoficjalnie udalo mi sie dowiedziec, ze sledczy, ktorzy pracowali przy badaniu owych fotografii, mieli pozniej sklonnosc do zaburzen psychicznych. jeden z technikow popelnil niedlugo pozniej samobojstwo.
teraz bedziecie mieli szanse, zobaczyc ta fotografie. jednakze prosze was o przeczytanie moich wytycznych, zanim klikniecie w link.
1. to nie sa zarty - po kliknieciu zobaczysz cos, co zmieni twoje zycie. nie jest to usmiechniety pies czy randomowe piksele - to jest zycie.
2. nie ogladaj tych zdjec w samotnosci. same zdjecia z pewnoscia nie maja takiej mocy, jak zobaczenie tego na zywo, ale nie badz zbyt pewny siebie.
lepiej, zebys mial kogos kto ci pomoze otrzasnac sie z ewentualnej psychozy (osoba ta nie moze ogladac tych zdjec!)
3. jezeli jestes podatny na autosugestie/hipnoze/cokolwiek-innego nie klikaj. nie jest to cos, co moze ogladac osoba o slabych nerwach.
4. nie jest to material dla osob niepelnoletnich, ani kobiet w ciazy - nie chce miec nikogo na sumieniu, wiec prosze nie krzywdz siebie i innych.
5. WCHODZISZ NA WLASNA ODPOWIEDZIALNOSC. NIE MAM ZAMIARU WYSLUCHIWAC LAMENTOW TWOJEJ MATKI, ZE ZNISZCZYLEM CI ZYCIE. KLIKAJAC NA LINK BIERZESZ
WSZYSTKIE POTENCJALNE KONSEKWENCJE NA SIEBIE I MOZESZ JE ZWALAC JEDYNIE NA WLASNA CIEKAWOSC.
http://i.imgur.com/PYcEv.jpg
Reverse Korwin
- Bardzo proszę, prawica.
- Panie prezesie, bo tu pada takie pytanie, ponieważ mocno krytykuje pan rozwiązania wolnego rynku, yyyy, tej zimy było takie badanie, w którym kraju świata obywatele najmniej boją się o swoje finanse - pierwsze miejsce: Singapur, drugie miejsce: Brunei, trzecie: Hong-Kong.
- Ań a nie było Finlandii przypadkiem?
- Nie, nie było Finlandii.
- Nie było Finlandii?! Popatrz pan!
- No więc była, ale nie była w pierwszej trójce! Panie prezesie! Jednak tam funkcjonuje, jak to pan nazywa, ten wredny kapitalizm. Trzech na stu obywateli tylko boi się o swoje pieniążki, to chyba nie jest tak dużo? Może idźmy tą drogą, a nie socjalizmami, które mają 0,2 poparcia w społeczeństwie, co jest tragedią jakąś okrutną...
- Proszęęę pana, spośród dwóch armii, z których jedna siedzi w pieleszach, a druga wygrywa wojnę, ci pierwsi mniej boją się o swoje życie i oni przprzprzprzeżywają. Bo widzi pan, celem życia, nie jest walka o ideały.
- A co?
- To to to ja przepraszam, nie będę zastępował pańskich nauczycieli. Ludzie mają swoje ubezpieczenia socjalne, swoje zasiłki i chcą żyć i żreć, a pan chce tylko walczyć, to niech pan sobie walczy...
- Tak chcę walczyć!
- To niech pan sobie walczy i ryzykuje dalej!
- Mam nadzieję, że będę miał za co walczyć i ryzykować dalej panie prezesie!
- Proszę pana, jak powiedział, jak powiedział wybitny warszawianin - Szymon Tenenbaum - w strefie klimatu umiarkowanego, wśród runa leśnego są jejejejelenie!
- Super!
- One sobie walczą i ryzykują od tysięcy lat.
- Przykro mi, ale dobre wychowanie musi zastąpić faktografia, no ale nie jest pan normalnym człowiekiem.
- Panie prezesie odniosłem wrażenie, że po raz pierwszy, nie jest pan... jest pan któryś raz u nas w programie, ale pierwszy raz widzę pana wyprowadzonego z równowagi.
- Ja nie jestem wyprowadzony z równowagi, tylko usiłowałem podkreślić dobitnie, że mnie brzydzą tego typu poglądy, że najważniejsze jest walczyć o swoje ideały. Niestety celem życia nie są ideały, nie jest walka... Mnie, mnie uczono, za komuny to było, ale mnie uczono, że przezorny zawsze ubezpieczony, a was się uczy "Kto nie ryzykuje ten nie je", tfu!
- Panie prezesie, bo tu pada takie pytanie, ponieważ mocno krytykuje pan rozwiązania wolnego rynku, yyyy, tej zimy było takie badanie, w którym kraju świata obywatele najmniej boją się o swoje finanse - pierwsze miejsce: Singapur, drugie miejsce: Brunei, trzecie: Hong-Kong.
- Ań a nie było Finlandii przypadkiem?
- Nie, nie było Finlandii.
- Nie było Finlandii?! Popatrz pan!
- No więc była, ale nie była w pierwszej trójce! Panie prezesie! Jednak tam funkcjonuje, jak to pan nazywa, ten wredny kapitalizm. Trzech na stu obywateli tylko boi się o swoje pieniążki, to chyba nie jest tak dużo? Może idźmy tą drogą, a nie socjalizmami, które mają 0,2 poparcia w społeczeństwie, co jest tragedią jakąś okrutną...
- Proszęęę pana, spośród dwóch armii, z których jedna siedzi w pieleszach, a druga wygrywa wojnę, ci pierwsi mniej boją się o swoje życie i oni przprzprzprzeżywają. Bo widzi pan, celem życia, nie jest walka o ideały.
- A co?
- To to to ja przepraszam, nie będę zastępował pańskich nauczycieli. Ludzie mają swoje ubezpieczenia socjalne, swoje zasiłki i chcą żyć i żreć, a pan chce tylko walczyć, to niech pan sobie walczy...
- Tak chcę walczyć!
- To niech pan sobie walczy i ryzykuje dalej!
- Mam nadzieję, że będę miał za co walczyć i ryzykować dalej panie prezesie!
- Proszę pana, jak powiedział, jak powiedział wybitny warszawianin - Szymon Tenenbaum - w strefie klimatu umiarkowanego, wśród runa leśnego są jejejejelenie!
- Super!
- One sobie walczą i ryzykują od tysięcy lat.
- Przykro mi, ale dobre wychowanie musi zastąpić faktografia, no ale nie jest pan normalnym człowiekiem.
- Panie prezesie odniosłem wrażenie, że po raz pierwszy, nie jest pan... jest pan któryś raz u nas w programie, ale pierwszy raz widzę pana wyprowadzonego z równowagi.
- Ja nie jestem wyprowadzony z równowagi, tylko usiłowałem podkreślić dobitnie, że mnie brzydzą tego typu poglądy, że najważniejsze jest walczyć o swoje ideały. Niestety celem życia nie są ideały, nie jest walka... Mnie, mnie uczono, za komuny to było, ale mnie uczono, że przezorny zawsze ubezpieczony, a was się uczy "Kto nie ryzykuje ten nie je", tfu!
Anon na weselu vol.2
Jesienią byłem na weselu jakiejś dalekiej rodziny. Siadamy do stołu a tu
nagle trzy miejsca ode mnie siedzi chluba Polskiego Związku
Narciarskiego i kierowca rajdowy Adam Małysz. Na początku jak było
pierwsze danie to wszyscy dookoła byli bardzo nieśmiali bo tak ich
olśniła osoba Adama, tylko jego żona Izabela mu cały czas podsuwała
łyżkę z rosołem pod usta i namawiała żeby zjadł trochę ale Małysz mówił,
że głodny nie jest, że nie chce. No to Iza Małyszowa wyjęła ukradkiem z
torebki bułkę z bananem i dała naszemu Adasiowi, to spałaszował od
razu, ze smakiem. Jak już wszyscy wypili po kilka kieliszków to ludzie
nabrali trochę kurażu i zaczęli zagadywać, co Adam robi z nami na weselu
i okazało się, że jest bratem ciotecznym ojca panny młodej. Wszyscy
zaczęli Małyszowi mówić jak to go szanują i jakich nam wzruszeń
dostarczył swoimi skokami a Małysz dziękował i z nami pił. Ze mną też.
Przed samymi oczepinami wyszedłem zapalić i akurat Adaś też stał na szlugu to zaczęliśmy sobie rozmawiać i mu pijany wyznałem, że jak byłem mały to moim największym marzeniem było skakać tak jak on, i jak gdzieś w gazecie było jego zdjęcie to wycinałem i sobie wklejałem do specjalnego zeszytu. Adam mi na to mówi, że płynie w nas ta sama krew więc gdybym tylko chciał to mógłbym skakać tak jak on. Ja na to mówię, że nie wierzę w to bo nie jestem taki lekki jak piórko jak on. Małysz mi powiedział, że mi pokaże, że też mogę latać.
Ustawił mnie na szczycie schodów przed salą weselną, pokazał właściwą pozycję do startu i jak się wybić i pouczył żeby w locie się wygiąć tak aerodynamicznie a potem to lądowanie to jak już uważam- albo na dwie nogi albo telemarkiem. Nie powiem, bałem się trochę ale Adam powiedział, że muszę tylko uwierzyć w siebie a wtedy wszystko będzie możliwe. No to wybiłem się z całej siły i poszybowałem w powietrzu, ale doleciałem tylko do połowy schodów i pierdolnąłem tak, że straciłem przytomność.
Jak się obudziłem to Małysza już nie było tylko lekarze mnie zbierali z ziemi i wsadzali do karetki a moja matka płakała. Skończyło się na wybitej rzepce, złamaniu nadgarstka, rozcięciu głowy i wstrząśnieniu mózgu, przez co musiałem 3 dni spędzić w szpitalu.
Pierdolony Adaś mnie podpuścił dla żartu, bo nie było w nas tej samej krwi, tylko ja byłem ze strony pana młodego a on panny młodej.
Przed samymi oczepinami wyszedłem zapalić i akurat Adaś też stał na szlugu to zaczęliśmy sobie rozmawiać i mu pijany wyznałem, że jak byłem mały to moim największym marzeniem było skakać tak jak on, i jak gdzieś w gazecie było jego zdjęcie to wycinałem i sobie wklejałem do specjalnego zeszytu. Adam mi na to mówi, że płynie w nas ta sama krew więc gdybym tylko chciał to mógłbym skakać tak jak on. Ja na to mówię, że nie wierzę w to bo nie jestem taki lekki jak piórko jak on. Małysz mi powiedział, że mi pokaże, że też mogę latać.
Ustawił mnie na szczycie schodów przed salą weselną, pokazał właściwą pozycję do startu i jak się wybić i pouczył żeby w locie się wygiąć tak aerodynamicznie a potem to lądowanie to jak już uważam- albo na dwie nogi albo telemarkiem. Nie powiem, bałem się trochę ale Adam powiedział, że muszę tylko uwierzyć w siebie a wtedy wszystko będzie możliwe. No to wybiłem się z całej siły i poszybowałem w powietrzu, ale doleciałem tylko do połowy schodów i pierdolnąłem tak, że straciłem przytomność.
Jak się obudziłem to Małysza już nie było tylko lekarze mnie zbierali z ziemi i wsadzali do karetki a moja matka płakała. Skończyło się na wybitej rzepce, złamaniu nadgarstka, rozcięciu głowy i wstrząśnieniu mózgu, przez co musiałem 3 dni spędzić w szpitalu.
Pierdolony Adaś mnie podpuścił dla żartu, bo nie było w nas tej samej krwi, tylko ja byłem ze strony pana młodego a on panny młodej.
Anon na weselu
>siedz cale wesele za stolem przestraszona_mina.jpg mocno
>podchodzi do ciebie mama i przedstawia ci jakas loszke 7/10 rok starsza
>o kurwancka
>wszystko idzie dobrze, juz ma sobie isc
>nagle mamele wali tekst w stylu "a moze byc go wziela do tanca bo on taki siedzi sam co"
>karynka sie zgadza
>cale zycie staje przed oczami czyli widze kape xD
>nie wiedz co zrobic, slabo ci, mdlejesz prawie, nogi z waty
>idz bo co masz zrobic
>wchodzisz na parkiet i odpierdala sie taka inba, ze dobrze tego nie pamietam, bo stracilem pamiec ze stresow
>pamietaj tylko, ze nadeplanles karynce pare razy na stope, zderzyliscie sie kilka razy i raz nawet jak chciala sie tak przekrecic, owinac wokol mojej reki, to wyjebales jej technicznego gonga w ryj
>also potracenie kazdego janusza na parkiecie
>karynka nie wie co robicz, w pewnym momencie mowi, ze juz starczy na szczescie ona byla sympatyczna i nic sobie z tego nie zrobila, abo bynajmniej udawala
>czujesz najlepiej w zyciu, idziesz sie z radosci wysrac bo wczesniej mi sie bardzo chcialo a nie moglem z nerwow, co tez dostarczalo mi over 8000 prbolemow, nie mowiac o scenie na parkiecie kiedy musialem zaciskac poslady hard
>do konca imprezy w sumie czuj dobrze, januszki troche podsmiechuja
>w domu kilka tygodni wpadaj w napady zazenowania jak tylko sobie o tym przypomnisz
>podchodzi do ciebie mama i przedstawia ci jakas loszke 7/10 rok starsza
>o kurwancka
>wszystko idzie dobrze, juz ma sobie isc
>nagle mamele wali tekst w stylu "a moze byc go wziela do tanca bo on taki siedzi sam co"
>karynka sie zgadza
>cale zycie staje przed oczami czyli widze kape xD
>nie wiedz co zrobic, slabo ci, mdlejesz prawie, nogi z waty
>idz bo co masz zrobic
>wchodzisz na parkiet i odpierdala sie taka inba, ze dobrze tego nie pamietam, bo stracilem pamiec ze stresow
>pamietaj tylko, ze nadeplanles karynce pare razy na stope, zderzyliscie sie kilka razy i raz nawet jak chciala sie tak przekrecic, owinac wokol mojej reki, to wyjebales jej technicznego gonga w ryj
>also potracenie kazdego janusza na parkiecie
>karynka nie wie co robicz, w pewnym momencie mowi, ze juz starczy na szczescie ona byla sympatyczna i nic sobie z tego nie zrobila, abo bynajmniej udawala
>czujesz najlepiej w zyciu, idziesz sie z radosci wysrac bo wczesniej mi sie bardzo chcialo a nie moglem z nerwow, co tez dostarczalo mi over 8000 prbolemow, nie mowiac o scenie na parkiecie kiedy musialem zaciskac poslady hard
>do konca imprezy w sumie czuj dobrze, januszki troche podsmiechuja
>w domu kilka tygodni wpadaj w napady zazenowania jak tylko sobie o tym przypomnisz
Od zawsze, ale to kurwa zawsze mnie zastanawiało co się odjebało na tym gifie...
Od zawsze, ale to kurwa zawsze mnie zastanawiało co się odjebało na tym gifie i w końcu wymyśliłem:
Pan w żółtej koszuli, nazwijmy go Robert, pracował od 30 lat jako tramwajarz. Codziennie o 6 rano wyruszał swoim żółtym tramwajem w miasto aby o 14 skończyć pracę i o 15 wrócić do domu. Chyba, że wyskoczył jeszcze z kolegami z zajedzni na piwko, wtedy wracał o 17.
W domu czekała na niego jego żona, nazwijmy ją Bożena, z obiadem i pytaniem jak było w pracy oraz ewentualnie jeżeli był na piwie z kolegami to z pretensją dlaczego wrócił tak późno i, że czuć od niego piwskiem.
Ich pożycie małżeńskie zanikło około 40 roku życia. Potem były jeszcze jakies pojedyncze epizody, najczęściej gdy Robert się najebał i zaczynał dobierać się do żony, która odpędzała go mówiąc, że nie jest jakaś pierwsza lepsza i z pijanym do łóżka nie pójdzie.
Monotonię ich życia przerwała wiadomość o ślubie bratanka Roberta, nazwijmy go Krzyśkiem. Krzysiek był chłopakiem zaradnym życiowo, przedstawicielem handlowym znanej firmy produkującej kostkę brukową. Z tego powodu wiadomo było, że wesele będzie na poziomie więc Bożena sama wystroiła się jak mogła i Robertowi też kupiła nową, żółciutką koszulę i krawat z tworzywa sztucznego.
Wesele przebiegało standardowo. Po części oficjalnej składającej się z pocałowania bochenka chleba, wypicia kieliszka wódki przez państwa młodych oraz podziękowań dla ich rodziców można było już pić do woli bez obaw o swoją reputację. Robert wódkę lubił, a że w tej sytuacji miał do picia jej słuszną okazję to sobie nie żałował. Po kilkunastu kieliszkach wypitych z różnymi współbiesiadnikami uwagę Roberta przykuły czerwone włosy siedzącej kilka krzeseł od niego kobiety. Zaczął zagadywać, elegancko się przedstawił, okazało się, że kobieta jest ciotką panny młodej, nazwijmy ją Edyta. Zawarcie znajomości zwieńczyli bruderszaftem, na co Bożena patrzyła krzywo ale nie chciała robić scen przy ludziach.
Po kilku kolejnych kieliszkach kapela zagrała jeden z ulubionych przebojów Roberta- "Bo do tanga trzeba dwojga" Budki Suflera. Zdobył się na odwagę i poprosił Edytę do tańca. Na wymowne spojrzenie żony zareagował- przecież jest wesele, nie będę siedział całą noc przy stole, uspokój się, wszyscy patrzą.
Zaczęli tańczyć, w głowie Roberta szumiał już wypity alkohol. Edyta miała ładne kolczyki, płomienne włosy i okazale prezentujący się przez duży dekolt biust. Tańczyła trochę jak w telewizji, bynajmniej tak się mu wydawało. Jej zalotne spojrzenie oraz podskakujące delikatnie w tańcu piersi rozgrzały go już do czerwoności. Kiedy wokalista zaśpiewał "nigdy więcej na tej sali nie spotkamy się" Robert nie wytrzymał i zamachał językiem tak, jak widywał to na 650 kanale telewizji kablowej w nocy. Chciał pokazać, że ma w sobie jeszcze męską krzepę.
Zobaczyło to kilka osób z rodziny. Jakaś kobieta zaraz powiadomiła o zajściu Bożenę, które resztę nocy spędziła płacząc w toalecie nad swoim zmarnowanym życiem. Robert został zaprowadzony do stolików przed salą weselną przez swojego brata. Siedział tam, palił papierosy i pił wódkę z tymi gośćmi weselnymi, którzy się akurat nawinęli.
niedziela, 24 lutego 2013
Niewidzialna ręka rynku
Co tu dużo owijać w bawełnę - pocę się jak sam humbzdzioł, nie ma
znaczenia czy owinę się w te bawełnę czy nie. Śmierdzi ode mnie spod
pach często, wiecie taki zapaszek polskiej cebuli.
Ostatnio jak wyszedłem do sklepu po bułki typu tyłki (te duże, z przedziałkiem na połowie, chyba jedne z tańszych) zauważyłem, że w kolejce w sklepie stoi Janusz Korwin Mikke. Ale beka - pomyślałem i już chciałem klikać na nagrywanie w telefonie gdy ten nasz ulubiony koleżka obrócił się i powiedział "Cz-cz-cześć, w-wy-witam ciebie typeczku" Strachłem i powiedziałem, że to mój stary dzowni, żeby mu pasztet najtańszy kupić, żeby nie myślał, że nagrywam. On na to "Ale pos-s-słuchaj mnie, p-panie lewacki ter-r-r-r-oryst-t-o. Sobie pan żyjesz, żresz i śmierdzisz. Podobnie śmierdzą żyjątk-ka, które hoduje moja żona, nazywają się ru-ru-rurkowce" Powiedziałem, że to dlatego, że tak tak biegłem wybrać najjędrniejsze bułki typu tyłki. JKM bezwzględnie zaznaczył, że musi kupić mi jakiś dezodorant, a w zamian za to ja na niego zagłosuję. Zgodziłem się. Pozwoił mi nawet wybrać dezodorant taki jaki chcę. Wybrałem Old Spice w sztyfcie, Ozajasz twierdzi, że nie można nic kupić bez wcześniejszego sprawdzenia i wypróbowania danej rzeczy, bo lewackie śmiecie są wszędzie, znowu go posłuchałem.
Nic mi się nie podobało, powiedziałem o tym Januszowi.
Janusz wtem krzyknął "A-A-AAAA NIE BYŁO TAM CZA-AASEM ISLANDII?" po czym przejechał mi wąsem po czole, zostawiając krwawą szramę i niezapłacony rachunek za zakupy w tym dezodorant i spierdolił do Sejmu, krzycząc, że ten rok będzie rokiem u-pe-eru.
Ja bez wachania, szybkim ruchem zajebałem siatki z zakupami ze sklepu i uciekłem do piwnicy.
Tak powstała niewidzialna ręka rynku.
Ostatnio jak wyszedłem do sklepu po bułki typu tyłki (te duże, z przedziałkiem na połowie, chyba jedne z tańszych) zauważyłem, że w kolejce w sklepie stoi Janusz Korwin Mikke. Ale beka - pomyślałem i już chciałem klikać na nagrywanie w telefonie gdy ten nasz ulubiony koleżka obrócił się i powiedział "Cz-cz-cześć, w-wy-witam ciebie typeczku" Strachłem i powiedziałem, że to mój stary dzowni, żeby mu pasztet najtańszy kupić, żeby nie myślał, że nagrywam. On na to "Ale pos-s-słuchaj mnie, p-panie lewacki ter-r-r-r-oryst-t-o. Sobie pan żyjesz, żresz i śmierdzisz. Podobnie śmierdzą żyjątk-ka, które hoduje moja żona, nazywają się ru-ru-rurkowce" Powiedziałem, że to dlatego, że tak tak biegłem wybrać najjędrniejsze bułki typu tyłki. JKM bezwzględnie zaznaczył, że musi kupić mi jakiś dezodorant, a w zamian za to ja na niego zagłosuję. Zgodziłem się. Pozwoił mi nawet wybrać dezodorant taki jaki chcę. Wybrałem Old Spice w sztyfcie, Ozajasz twierdzi, że nie można nic kupić bez wcześniejszego sprawdzenia i wypróbowania danej rzeczy, bo lewackie śmiecie są wszędzie, znowu go posłuchałem.
Nic mi się nie podobało, powiedziałem o tym Januszowi.
Janusz wtem krzyknął "A-A-AAAA NIE BYŁO TAM CZA-AASEM ISLANDII?" po czym przejechał mi wąsem po czole, zostawiając krwawą szramę i niezapłacony rachunek za zakupy w tym dezodorant i spierdolił do Sejmu, krzycząc, że ten rok będzie rokiem u-pe-eru.
Ja bez wachania, szybkim ruchem zajebałem siatki z zakupami ze sklepu i uciekłem do piwnicy.
Tak powstała niewidzialna ręka rynku.
Horrory
JA PIERDOLE JAK MNIE WKURWIAJĄ TAKIE CIOTY, NO KURWA. O JAKI JA JESTEM WIELCE HARDKOROWY KURWA KONESER NAJSTRASZNIEJSZYCH HORRORÓW NA SWIECIE OO JAKI DOBRY STRASZNY, PODKREŚLAM STRASZNY HORROR. ALBO "OO OBEJRZE SOBIE FILM ALE NIE JAKIŚ DOBRY TYLKO STRASZNY MUSI BYĆ KURWA PRZERAŻAJĄCY, JESTEM LEPSZY BO OGLĄDAM STRASZNE A WY CO NADAL KOMEDIE CZY THRILLERY? JA OGLĄDAM KURWA KRĄG, STRACH TO EMOCJA NEGATYWNA ALE OGLADAM KURWA, ZAJEBISTY FILM,, GDYBY BYŁ CIUT STRASZNIEJSZY TO WYJEBAŁBYM STAREGO WE WSZYSTKIE DZIURY TAKI BYŁBYM PODNIECONY, ZROBIŁBYM JESZCZE TEMAT ŻE STRASZNE TO KUNSZT I EPICKOŚĆ. ROZUMIEM NADAĆ NUTY NIEPOKOJU, ALE ZABIJAĆ CAŁY FILM DLA WĄTPLIWEJ PRZYJEMNOŚCI SRANIA W GACIE? BOISZ SIĘ, TRZĘSIESZ I LECI CI Z NOSA. MOŻNA O PORÓWNAĆ Z ROZKOSZĄ PODCZAS DŁAWIENIA SIĘ CHUJEM. A WIĘC PODSUMOWUJĄC OP=PEDAŁ
piątek, 15 lutego 2013
GTA Warszawa
Czy anony chciałyby taką grę jak GTA Warsaw? Bohaterem głównym byłby typowy chłopak ze Szmulek imieniem Seba. Seba, jak na porządnego polaka-robaka przystało, spędził 2 lata w Irlandii, gdzie kradł radia i zmywał gary. Teraz wraca na swoje polskie śmieci. Niestety, ma pecha. Jakieś bonuxy wyciągają go z taksówki z Okęcia, spuszczają wpierdol i zabierają całą kasę. W domu okazuje się, że jego ojciec Janusz zapożyczył się w SKOKu na 10.000 i zachlał się czeskim metanolem. Seba musi zarobić na dług, w czym pomoże mu jego kolega z boiska, Mati. Z głupiego zera w koszulce dekoralu i starych trampkach, które bytuje w zagrzybionej kawalerce na Szmulkach, Seba stanie się prawdziwym bogaczem, z willą na Bielanach.
Oto solucja do GTA: Warsaw (z dodatkiem Ballad of Karachan).
I misja (Mati): ukradnij 2 samochody + skuter.
II misja (Mati): ukradnij szlugi od nielegalnych handlarzy na Bródnie. Ucieknij handlarzom, którzy będą cię gonić swoim samochodem.
III misja (Mati): jedź po bejzbola/kastet/nunczako/nóż/gazrurkę, jedź na Targówek, zemścij się na dresach, wróć na szmulki
Po tej misji odblokowują się sklepy z bronią białą.
IV misja (Mati): włamanie do sklepu i ucieczka przed policją.
V misja (Mati): jedź do sklepu kupić coś lepszego od koszulki dekoralu, następnie do restauracji na obiad z Wołodią, obejrztj cut-scenkę w której lokal ostrzelają cygany. Goń samochód z cyganami, póki twoi kumple go nie rozwalą.
VI misja (Wołodia): wygraj wyścig samochodowy
VII misja (Wołodia): jedź po broń palną do ruskich, a potem na Targówek, zabij wszystkich dresów razem z Bonusem RPK
VIII misja (Wołodia): jedź na imprezę. Znów zaatakują was cygany, będzie rzeźnia. Wybij wszystkich, a zakończysz trudną misję.
IX misja (Rolewski; przez telefon): ukradnij 2 wskazane autobusy i pojedź nimi do dziupli na Rembertowie (misja na czas).
X misja (Rolewski): ukradnij tramwaj z zajezdni na Pradze i pojedź nim na wskazany przystanek, przestawiając po drodze zwrotnice
XI misja (Rolewski): zabij 5 wskazanych taksówkarzy, zniszcz ich taksówki (misja na czas).
XII misja (Ruscy): zbierz haracz ze wskazanych sklepów, nie daj się złapać policji
XIII misja (Ruscy): napadnij na bank, będziesz miał w chuj wysoki poziom poszukiwań, więc zapierdalaj przemalować samochód (po tem misji możesz napadać na banki/sklepy jubilerskie)
XIV (Ruscy) misja: dozbrój się (najlepiej kup granaty), jedź z kolegami do kryjówki cyganów, zrób pogrom i uciekaj
XV misja (Michał Białek): bierz kurewsko szybką furę i jedź na UKSWord, wybij policję, a potem podjedź wanem i odwieź wszystkie uratowane wykopki do akademika na Kickiego.
XVI misja (Michał Białek): musisz dowiedzieć się kto szkaluje Wykop.pl . Jedź do burdelu na Pradze. Poc chwili wyjdzie z niego śmieszek, który wsiądzie do taksówki. Śledź go. Zajedzie do kamiency na Powiślu. Wybij wszystkich lewaków, ale nie draśnij śmieszka dopóki go nie przesłuchasz. Potem go zabij i wracaj do Białka.
XVII misja (Korwin): jedź na dworzec centralny i obroń Korwina przed lewakami strzelającymi z peronów, znajdź jakąś limuzynę (np. Maybacha), jedźcie do Matiego, a potem do wszystkich miejsc, które wskaże Ozjasz. Donek chce się pozbyć Korwina - w Kancelarii Premiera dojdzie do strzelaniny. Uratuj Ozjasza, ale nie zabijaj Donka. Misja skończy się, gdy odwieziesz Goldberga do Otwocka.
XVIII misja (Korwin): misja skradankowa, jedź na Stare Miasto pod Zamek Królewski. Ochrona nie chce cię wpuścić, więc musisz znaleźć inne wejście, użyj drzwi kuchennych. W środku nie wolno wywołać alarmu. Likwiduj strażników za pomocą noża i pistoletu z tłumikiem. Umieść urządzenie podsłuchowe w sali konferencyjnej i uciekaj.
XIX misja (Korwin): Ozjasz chce obrzydzić ludziom transport miejski. Kup bombę i jedź na stację metra Centrum. Zdetonuj ją tam i zwiej policji. Potem musisz zniszczyć 5 tramwajów i autobusów. Uważaj na zbirów, których naśle na ciebie Rolewski.
XX misja (Wietnamczycy): jedź do Wołomina, gdzie stoi konwój tirów w towarem. Wskakuj do furgonetki przed pierwszą ciężarówą. W drodze będą was atakowali Chinczycy. Misja skończy się, kiedy się zatrzymacie przed magazynem w Wólce Kossowskiej.
XXI misja (Wietnamczycy): wojna gangów. Wietnamczycy chcą przejąć kontrolę nad Wólką Kossowską i całkowicie zniszcyć Chinoli. Uzbrój się dobrze (Kałach, mołotowy, trochę napalmu), a następnie rozwalaj wszystkie barykady wroga i przejmuj magazyny. Po misji dostaniesz zniżkę na super broń u Wietnamczyków.
XXII misja (Karachan; wszystkie misje Kara są na telefon): znajdź wskazaną ciężarówkę, a następnie porozwoź wszystkie zlewy na czas do śmieszków. W trzech miejscach będziesz musiał obić kilka ryjów.
XXIII misja (Karachan): kup snajperkę, jedź do Portu czerniakowskiego i wskakuj do motorówki, płyń Wisła we wskazane miejsca i zlikwiduj wszystkie wykopki headshotami.
XXIV misja (Karachan): jedź na Okęcie, czeka cię sporo walki z januszami z ochrony, przebij się do helikoptera i w górę! Musisz zrzucić ulotki z cenzopapą na 3 najbardziej zaludnione miejsca w Warszawie.
(po tej misji dostaniesz zadanie dodatkowe do 100% gry - namaluj na 100 wskazanych murach w mieście JP2GMD, zamalowując tym napisem wcześniejszy tag Wykopu
XXV misja (Mati): wielki wyścig motorowy przez całą Warszawę. Po dojechaniu do mety będziesz miał całą drogówkę z miasta. Jedź przefarbować swój pojazd albo do sklepu zmienić ciuchy. Potem zgłoś się do willi Matiego. Dostaniesz 1 milion złotych i najlepszy motor w grze trafi do twojego garażu.
XXVI misja (Jerzy Urban): musisz zabić Krystynę Pawłowicz. Jedź po Snajperkę, a następnie zajmij pozycję na dachu budynku przed Sejmem. Zabij wskazaną postać. Niestety okazuje się, że to nie była Krysia. Dostań się do Sejmu. Czeka cię ciężka walka. Pawłowicz dorwiesz na sali posiedzeń. Po jej zabiciu będziesz miał prawie najwyższy poziom poszukiwań. Spierdol bagietom.
XXVII misja (Jerzy Urban): zawalaj do sklepu z odzieżą wszechpolską, gdzie przebierzesz się za kibola, a następnie na Stadion Narodowy. Okazuje się, że nie możesz wnieść broni. Na szczeście jest schowana w kiblu. Niestety kibole cię rozpoznają. Czeka cię sporo napierdalania się wręcz. Po zdobyciu broni z kibla rozwal każdego kibola, łącznie z ich szefem, Staruchem. Uratuj Rosjan, których odwieziesz do Wołodii.
XXVIII misja (Karachan): zamach na Michała Białka. W Złotych Tarasach odbywa się wielka impreza Wykopu. Wpierw odwieź Matiego pod Pałąc Kultury, z którego dachu będzie cię osłaniał snajperką. W środku ZT czeka cię sporo walki z wykopkami. Niestety, Białek zdąży wsiąść do pancernego wozu. Ulice zablokowała policja, a na dodatek masz na głowie helikoptery. Musisz zablokować Białkowi drogę i zniszczyć jego wóz z bazooki. Po zakończeniu misji okazuje się, że Mati został porwany.
XXIX misja (Jerzy Urban): wyścig motorówkami wzdłuż całej warszawskiej Wisły. W nagrodę otrzymujesz najlepszą motorówkę w twoim prywatnym porcie oraz 1.5 miliona złotych.
XXX misja (Donald Tusk): misja specjalna, poza Warszawą, bo w Afganistanie. Na początek jedź po mundur i broń do Fortu Lewicpol, a następnie na Okęcie, gdzie wskoczysz do samolotu, cut-scenka, po której lądujesz gdzieś w Afganistanie. Walka z muslimami. Po zabiciu ich przywódcy trzeba jeszcze odbić grupę polskich żołnierzy. Będziesz musiał uciekać z nimi helikopterm, który ostrzeliwywują Arabusy. Po powrocie do Warszawy otrzymasz 2 miliony.
XXXI misja (Jerzy Urban): czas zemścić się na wytwórcach metanolu, który zamordował starego Seby. Wpierw trzeba przesłuchać Ziemkiewicza. Jedź do jego mieszkania. Skurwiel będzie próbował uciekać tylnym wyjściem, a potem samochodem. Dorwij go i przesłuchaj, ale nie zabijaj. Okazuje się, że rozlewnia znajduje się w Urususie. Jedź tam i wejdź do fabryki. Okazuje się, że to pułapka. Oczyszczaj kolejne hale, bierz apteczki i granaty. Po drodze uratuj Matiego. Na końcu czeka cię walka z Ozjaszem. okazuje się, że to on kierował tą bimbrownią. Utłucz dziada. Po tej walce będziesz musiał spierdalać z płonącego budynku, który podpaliły kuce. Używaj gaśnicy do utorowania sobie drogi. Na zewnątrz wskakuj do wozu strażackiego i odwieź Matiego do jego starego mieszkania na Szmulki.
XXXII misja (Karachan): misja finałowa. Nowy papież przyjeżdża z pielgrzymką. Trzeba go posłać do boge. Jest już plan jak to zrobić. Jedź po mini-miny do Wietnamców, a potem na trasę przejazdu papamobile. Musisz po cichu sprzątnąć ochronę i ukryć ciała. Schowaj się we wskazanym budynku. Oczywiście Seba coś spieprzy i ładunki wybuchną nie wtedy, gdy trzeba. Papamobile znika gdzieś między ulicami. Jedynym sposobem, aby je dogonić jest uzbrojony helikopter na szczycie wieżowca, w którym ukryli się Seba i Mati. Masz mało czasu, aby się tam dostać. Kiedy jednak znajdziesz się za sterami, zlokalizowanie i rozwalenie rakieta papamobile nie będzie takie trudne. Po tym pozostanie ci tylko uciec wojsku i skończysz ostatnią misję.
Wątek fabularny is over, ale i tak masz w chuj rzeczy do roboty, aby uzyskać 100% gry.
Misje dla kuców:
- Odbierz Przemka z Warszawy Centralnej i dowieź na czas do mieszkania na Bemowie. Nie możesz za bardzo rzucać samochodem bo potłuką mu się słoiki z ziemniakami i zupą.
- Zawieź Tomka do Stodoły na koncert KULTu. Musisz się spieszyć, koncert zaczyna się punktualnie o 20:00.
- Porysuj samochód dr inż. Ciećkiewiczowi za to że kuce zawaliły kolosa. Doktor mieszka w Wawrze.
- Ukradnij z dziekanatu karty ocen, musisz unikać wykrycia przez Panie z Dziekanatu oraz Straż Politechniki. Ewentualnie możesz też natknąć się na dr inż. Ciećkiewicza, który został w pracy po godzinach.
- Kuce dostały wpierdol wracając z juwenaliów, musisz zemścić się na bonusach ze Śródmieścia.
- Michał zazdrości gitary basowej ziomeczkowi z innej kapeli. Musisz wbić się na próbę do Domu Kultury Rakowiec i zajebać sprzęt temu drugiemu zespołowi.
-napisz na 90 muralach wykopu rozrzuconych po całej warszawie jp2gmd
-misja na czas to dojechanie z marszałkowskiej na kabaty i zabicie typa
-zamiast hotdogow podnoszacych hp kebaby
Nie zapominajcie o pieniężnych misjach dla skorumpowanego proboszcza-zwyrodnialca xD .
- Pan Janusz prezes firmy POL-ŻWIR nie chce płacić datków na nową dzwonnicę. Udaj się do willi Pana Janusza do Starych Babic i przy pomocy środków przymusu przekonaj go do zmiany nastawienia.
- Wojewódzki Konserwator Zabytków nie zgadza się na wyburzenie XVII kaplicy i sprzedaż działki. Zdobądź od zaprzyjaźnionego archiwisty z IPN kompromitujące dokumenty że pan Konserwator w latach 80' objęty był akcją "Hiacynt" i przekaź je do redakcji "Głosu Ursynowa". Twoją misję utrudniać będzie pościg uzbrojonych urzędników z urzędu wojewódzkiego.
- Firma pogrzebowa HADES nie odprowadza dziesięciny do parafii. Musisz ukraść nowiutkiego mercedesa-karawan ze strzeżonego garażu i rozjebać go o drzewo przy drodze krajowej numer 17. Podczas ucieczki z kradzionego karawanu sypią się wieńce i znicze.
- Misja finałowa - w środku kolejnej błahej misji dostajesz tajemniczy telefon, okazuje się że dzwoni urzędnik z Kurii. Otóż proboszcz za wysoko srał niż dupe miał i przyciągnął uwagę samego Prymasa. Zwierzchnik kościoła nie życzy sobie żeby ktoś bruździł na jego podwórku. Zawróć do swojego niedawnego pracodawcy i zabij go. Proboszcz będzie uciekał ulicami parafii i kwiczał jak świnka DARUJ MI ŻYCIE na zmianę z groźbami PÓJDZIESZ DO PIEKŁA KOMUCHU KURWI SYNU. Na końcu zabarykaduje się na plebanii i będzie ostrzeliwał się czechosłowackim sztucerem. Musisz szturmować plebanię i zlikwidować księdza. Po wykonanej pracy musisz uciec do Pałacu Prymasa mając maksymalny poziom poszukiwania przez policję. Gdy uda ci się dotrzeć na miejsce prymas użyje swoich wpływów i zdejmie z ciebie wszelkie podejrzenia. Dostajesz gigantyczną nagrodę (milion złotych) i błogosławieństwo +25HP do maksymalnej ilości.
czwartek, 14 lutego 2013
Zajzajer
Miałem komisję wojskową dawno temu. Polazłem, rozebrałem się do majtek, pielęgniarki jakoś dziwne odwracały głowy i w ogóle nie mogły patrzeć, dusiły się. Powiedziały, aby delikatnie odchylił majty. Zobaczyły moje cudo, jedna pobiegła gdzieś, drugą zamuliło. Pewnie dlatego, bo nie myłem jeszcze wtedy penisa, a przed komisją nie myłem się z tydzień. Ta co pobiegła przyprowadziła lekarza, spojrzał na mojego penisa i powiedział "O KURWA STARY...". Powiedział abym się odwrócił. Zdjął mi majty, spojrzał na mój odbyt (zawsze dupę podcieram 2-3 listkami papieru, bo nie chcę marnować, więc mam nieco brązowy odbyt) i ryknął na całe gardło "KURWA JAKI ZAJZAJER". Pielęgniarki przyniosły jakieś odświeżacze powietrza i dezodoranty. Dali mi kategorię E i mydło. Kazali mi wypierdalać. Od tamtej pory myję się częściej, co 4-5 dni.
Wyznaję taką ideologię...
Wyznaję taką ideologię, że facet bez nożyka/scyzoryka przy dupie jest jak eunuch. Przecież to się zawsze przydaje, jak nie do postraszenia napastnika to zawsze zdarzy się coś pokroić na ognisku, czy innym biwaku, jakieś kartki pociąć jak nożyczek brak - różne miałem już sytuacje i nigdy mi nożyk nie zawadzał.
Ale wbijanie do Sądu Wojewódzkiego z nożem i gazem najlepsze. To uczucie kiedy zatrzymuje cię alarm, ochroniarz patrzy na ciebie spod daszku jakim jest jego wystające czoło, a na ekranie komputera widzisz puszkę i ogromne ostrze po prześwietleniu twojego plecaka xD
Subskrybuj:
Posty (Atom)